Stomil Olsztyn zremisował z Chojniczanką Chojnice 1:1 [ZDJĘCIA]

• Stomil Olsztyn — Chojniczanka Chojnice 1:1 (1:1)
0:1 — Mikołajczak (16), 1:1 — Nishi (33); czerwone kartki: Lech (75, Stomil, druga żółta), W. Biedrzycki (85, Stomil, druga żółta), Kosakiewicz (57, Chojniczanka, druga żółta)

STOMIL: Skiba — Ziemann, Klepczarek, Czarnecki, Ratajczak — Nishi, Jegliński, W. Biedrzyckii, Lech, Kun (88 I. Biedrzycki) — Kujawa

CHOJNICZANKA: Budziłek — Lisowski (88 Mikita), Markowski, Kieruzel, Kosakiewicz — Podgórski, Kryszak, Zawistowski, Rybski (71 Niedziela), Biskup (83 Jakóbowski) — Mikołajczak


Chojniczanka przyjechała do Olsztyna ze świetną passą 11 meczów z rzędu bez porażki, Stomil przystępował do gry jako mocny gospodarz, który nie pozwala nikomu na harce. I obie ekipy podtrzymały te tendencje.

Początek spotkania wyglądał dokładnie tak jak starcie lidera z zespołem z dołu tabeli, bo Chojniczanka w ciągu kwadransa wypracowała aż cztery znakomite szanse, z których wykorzystała jedną — Jakub Biskup zagrał idealnie wzdłuż bramki, a Tomasz Mikołajczak tylko dostawił stopę. Ale ponadto: Biskup uderzał z bliska w woleja nad bramką, Piotr Skiba znakomicie odbił piłkę po strzale głową Mikołajczaka, a Andrzej Rybski strzelał przewrotką nad bramką!!!
Stomil niemalże nie funkcjonował, ale jednak zaczął się odgryzać. I najpierw Rafał Kujawa po prostopadłym zagraniu nieco zwlekał z uderzeniem i był tylko róg, a potem padł gol: Tsubasa Nishi ograł bocznego obrońcę, zszedł z piłką do środka i uderzył na bramkę, piłka trafiła w nogi jednego z defensorów gości, zmyliła bramkarza i wpadła do siatki.

A potem Stomil mógł nawet prowadzić, jednak po świetnej akcji Jarosława Ratajczaka Piotr Kieruzel ofiarnym wślizgiem przeciął lot piłki, która zmierzał pod nogi Grzegorza Lecha, a potem pewnie nieuchronnie do siatki. No i w końcówce, po raz pierwszy w tym meczuk doszło do kontrowersji: najpierw pod bramką Stomilu, kiedy po kolejnym rajdzie Biskupa i starciu ze Skibą goście domagali się karnego, a potem pod drugą bramką gdy po uderzeniu Patryka Kuna Krzysztof Markowski zablokował piłkę ręką, najprawdopodobniej w polu karnym. Ale był tylko rzut wolny z linii pola karnego...

Po zmianie stron o wiele bliżej wygranej był Stomil, ale po pierwsze: nie wykorzystał szansy gry w przewadze liczebnej, a po wtóre trzech świetnych szans. Pierwsza sprawa jest arcydziwna, bo po czerwonej kartce dla obrońcy gości Łukasza Kosakiewicza pojawiła się okazja na zdobycie całej puli, ale piłkarzom Stomilu, niestety, puściły nerwy: najpierw z boiska wyleciał Lech, a potem Wiktor Biedrzycki.

Druga kwestia dotyczy świetnych szans, z których najlepsza była w 65. min — Lech zagrał wtedy idealnie do wychodzącego na czystą pozycję Kuna, a ten mając kilka metrów przewagi nad rywalem pognał z piłką sam od połowy na bramkę Chojniczanki. I w polu karnym dał się zblokować goniącemu go obrońcy... Z kolei dosłownie kilkadziesiąt sekund później po rogu Arkadiusz Czarnecki strzelał w gąszczu dosłownie z dwóch metrów, ale bramkarz gości jakimś cudem odbił piłkę. No i była jeszcze wielka szansa w doliczonym czasie — Nishi wyszedł z Kujawą do kontry i niestety zamiast puścić sobie samemu piłkę zagrał do partnera. A sędzia pokazał, że Kujawa był na spalonym. I skończył mecz...

• Następne spotkanie Stomil zagra wiosną 2017 roku; 4 marca zmierzy się z Zagłębiem w Sosnowcu.

zib

Chcesz wiedzieć więcej?

Zadzwoń:
89 539 76 63
514 800 516